Bengusia

Bengusia

Bobasek

Bobasek

środa, 30 listopada 2011

Poranne przygotowania.

Bengusia ubrana stoi i czeka aż ją uczeszę.
Ja: Podaj mi grzebień
Benia: Uczesz mnie tą szczotką (podaje zabawkę - szczotkę dla lalek)
J: Dobrze ale będzie bolało
Benia milczy i ustawia się do czesania. Cierpliwie znosi czesanie. Szczotka nadaje sie tylko do czesania lalek a raczej ich głaskania :)
J: Co wolisz gumeczkę czy spinkę
B: Spinkę
Wybiera i podaje.
B: Ale wepnij ją tak (wpina sama żebym wiedziała jak mam wpinać)
Poprawiam niestety nie odpowiada jej
B: Nie tak!
Złości sie.
Próbuję jeszcze raz bez skutku. Benia znowu sie złości zabiera spinkę i odchodzi.
J: To wepnij sobie sama.
B: (ze złością) Baba gel okula gidelim (chodź tato idziemy do szkoły)

Przed samym wyjściem wraca:
B: Mamo popraw.
J: Dobrze ale podaj normalny grzebień
Benia podaje grzebień i grzecznie czeka aż ją uczeszę i wepnę spineczkę. Wpięłam dokładnie tak jak wcześniej. Tym razem jej sie podoba. Pokazuje się tacie jaka jest ładna. Przed wyjściem zmienia jeszcze ubranie. Zamiast tuniki chce falbaniastą spódnice (rodzaj tutu) bo będzie w przedszkolu tańczyć. Przebieramy sie szybko. Nim założy buty pyta czy już jesień bo chce jesienne. Tata odpowiada że juz dawno mamy jesień więc zakłada te które wybrała i zadowolona wychodzi do przedszkola.
Ufffff cięzko być mamą Małej Księżniczki :)




P.S. Zmieniłam tytuł teraz musze zmienić zdjęcie planuje wstawić nas :)

wtorek, 29 listopada 2011

poniedziałek, 28 listopada 2011

Aylinka

Słowa są zbędne








piątek, 25 listopada 2011

Zabawna nauka czyli eglenceli bilim


Najpierw musze sie wytłumaczyć co do wczesniejszego postu. Próbowałam jak się tylko dało zmniejszyć film i wstawić na bloga. (Dziekuję za komenytarz z instrukcjami, skorzystałam i udało się.) Niestety tych filmów musiałoby być 10 a ja nie mam aż tyle wolnego czasu żeby się bawić w przeróbki. Wybaczcie mszą wam wystarczyc te trzy które wstawiłam. Pozostała część to tańce recytacja wierszy wspólne jedzenie tortów które każda grupa sama zrobiła i pokazy teatru cienia czyli Karagoz oyunlari. To ostatnie pokażę w oddzielnym poście bo to tradycyjny teatr turecki.

A teraz do rzeczy. Wczoraj w przedszkolu Bengusi zaczął sie nowy program. Nauka poprzez zabawe czy zabawna nauka jak wolicie. Po turecku eglenceli bilim a w orginale po angilesku hightouch hightech. Może niektórzy z Was a raczej Wasze dzieci oglądały na kanale cebbebees Nina i neuronki to wlaśnie coś podobnego na zajeciach w przedszkolu ma Bengusia.
Tu jest strona turecka tego programu dla mam znajacych turecki a tu wersja angielska. Czy jest wersja polska nie wiem nie sprawdzałam ale wydaje mi sie że prywatne przedszkola w Polsce również moga mieć takie zajęcia.
Po pierwszych zajęciach Benia wróciła do domu z plastikowa pipetą i karteczka z opisem co robili na zajęciach.


To karteczka w oryginale a w tłumaczeniu:
Dzisiaj jako chemik robiłam doświdczenia reakcji. Widziałam reakcję octu z proszkiem do pieczenia i powstałą pianę. Widziałam że dzięki reakcji chemicznej bez dmuchania można napompować balon i nie dmuchajac napompowałam go. Używając pipety sama zrobiłam pomarańczową oranżadę.


Taki program to świetna zabawa. Benia jest zachwycona.
A to zdjęcia nowej fryzurki mojej Córki :) 
Wciąż jeszce uczę się ją czesac bo okiełznac loczki nie zadając bólu dziecku jest bardzo trudno :)






czwartek, 24 listopada 2011

Bal z okazji dnia republiki


Niestety internet dzis jest bardzo wolny wiec tylko jeden filmik. reszte sprobuje wstawic wieczorem






środa, 23 listopada 2011

Pomozcie!!!!!

mam film z rozszerzeniem mpg i chce zmniejszyc jego objetosc film ma ponad 2gb jak mam to zrobic? napiszci prosze w jakim programie i jak. Filmik to bal Bengusi w przedszkolu na swieto republiki. Film jest dlugi az 75 minut moglabym go skrocic ale jak? 
!!!!!!Pomozcie!!!!!
Chce go wstawic na bloga bo zawiera bardzo duzo kultury tureckiej.

wtorek, 22 listopada 2011

I znowu jest wszystko w porządku

Przepraszam że nie dodalam zdjęć ale miniony tydzień i poczatek tego tygodnia nie należał do łatwych. Najedliśmy się strachu bo Aylinka zaczęła robić kupkę z jakimiś włókienkami. Nie wiedziałam co to jest, do tego niespokojny sen gorączka wiec pojechaliśmy do przychodni rejonowej. Tam lekarz nie przeraził się włókienkami mówiąc że to od banana (zjadła go jedynie 1 łyżeczkę a włókienka w kupie były 3 dni) ale zaniepokoiła go śluzowata forma kupy. Kazał zrobić badanie kału i test na pasożyty. Jak usłyszałam słowo pasożyty zamarłam. Skąd taki maluszek może mieć pasożyty? Jedynie od nas a raczej ode mnie. Stresu miałam co nie miara. Na szczęście w piatek dowiedzieliśmy się że to nie pasożyty a w poniedziłek dostaliśmy wyniki pozostałych badań i wiemy już że Aylinka jest zdrowa jak rybka. Odetchnęłam z ulgą ale co się strachu najadłam to moje. Wydaje mi się że bol brzuszka jaki męczył moje dziecię to albo od jogurtu albo ja zjadłam coś czego nie powinnam. Teraz bardziej uważamy i nie podajemy nowości jeszcze przez kilka dni.

Zdjęcia wrzuciłam do jakiegoś pliku i znależć nie mogę. Na porządki laptopa nadszedł czas :)

czwartek, 17 listopada 2011

Co nowego?

Dzisiaj będzie krótko i szybko. Aylinka zasnęła wiec mam chwilke na napisanie kilku słów. U nas wszystko w porządku. Bengusia chodzi do przedszkola. nie płacze i jest zadowolona chociaz ma pretensje do mnie że zostaje w domu z Aylinka i nie pracuje w szkole tak jak ona i tata :)
Aylinka ząbkuje jest marudna płaksiwa i woli jak ją noszę na rekach. Tuli sie do mnie i tak próbuje złagodzic ból wychodzących ząbków których wciąz ani śladu. Dziąsełka zaczynają puchnąć. 
Aylinka ma 6,5 miesiąca. Pięknie i baaardzo szybko przekreca sie na boki, turla się w obie strony, podnosi pupe do góry i pełznie do tyłu. Nie lubi siedziec woli leżec i poruszac sie w pozycji leżącej. W ten sposób czuje się bardziej swobodnie. Lubi leżeć ze mną na łóżku i bawic się zabawkami dotykac moje twarzy albo kręcic się we wszystkie strony. Głosik ma donośny krzyczy że ja wszędzie słychać piszczy guga spiewa. Uwielbia bawic sie z Bengusia. Czaka na nia kiedy zbliża się pora powrotu do domu i wita ją okrzykami radości. Uwielbia tatusia. Uwielbia zabawy z nim i cieszy sie na sam jego widok. Rozbawia mnie jej krzyk gdy po powrocie z pracy tatus i Benia ida myc rece i zostawiaja ją samą w pokoju. Krzyczy z całych sił jakby chciała powiedziec 'dopiero przyszliście a juz mnie zostawiacie' niose ja wtedy do łazienki a ona zadowolona przygląda sie jak tata i siostra myja rece.
Aylinka nie pije juz tylko i wyłącznie mego mleczka. Dostaje zupki, owoce i warzywa pije równiez wodę i kompocik. 
Bengusia od 24 listopada zaczyna w przedszkolu nowe zajęcia pod nazwą nauka przez zabawę. Będą pod okiem jakiegoś wykładowcu uniwersyteckiego robić różne naukowe doświadczenia i po kazdych zajęciach przyniosa do domu to co zrobili. Nie wiem dokładnie jak to będzie wyglądało ale po pierwszych zajęciach opisze co i jak.
To tyle na dziś. Wieczorem postaram sie dodac jakieś zdjęcia.
Pozdrawiam Was wszystkich.

wtorek, 15 listopada 2011

Kurban bayram moje rozmyślania na temat Świeta Ofiary.

Widzę że Ula opisuje Święto Ofiary więc ja nie będę robiła tego w aż tak dokładny sposób zwłaszcza że na starym blogu też są posty z opisem czego ono dotyczy. Ja napisze to czego Ula nie pisze. Będzie to krytyka obchodów tego swięta. Mam do tego prawo. Ogólnie jestem osobą bardzo wyrozumiałą ale w tym wypadku niekt mnie nie przekona że to co się dzieje w Turcji w Święto Ofiary jest świętowaniem w zgodzie z islamem.

Muzułmańska religia - Islam - dokładnie z dobnymi szczegółami wyjaśnia jakie zwierzę może być ofiarowane Bogu na Kurban Bayram i kto musi tego dokonać
Kilka przykładów dotyczacych zwierzęcia:
1. musi to być zwierzę zdrowe które osiągnęło określony wiek i wagę
2. musi być zadbane czyste
3. złożenie ofiary czyli zarżnięcie równiez ma określony sposób tak aby nie cierpiało.
to tylko kilka warunków które nalezy spełnić.
W Turcji gdy zbliża sie Kurban Bayram zaraz organizowane są bazary na których sprzedawane są żywe zwierzeta przeznaczone na ofiarę. Co roku jest lepiej ale wciąż zdarza sie że zwierzęta na taki bazar wiezione są w okropnych warunkach. Brudne, bite, głodzone. Zdarza się że uciekaja. Sposób zarżniecia i miejsce w jakim sie to robi pozostawia wiele do życzenia. W dużych miastach są wyznaczone miejsca o odpowiednich warunkach sanitarnych można też zarżnięcie zlecić rzeźnikowi lub 'zamówić' w markecie Odbiera sie wtedy już poporcjowane mięso. Niestety wciąż jeszcze w małych miastach na wsiach czy na obrzeżach duzych miast można zobaczyć zażynane i oprawiane zwierzęta i pełno krwi.
Najgorsze jest to że taki rytuał oglądają dzieci. A co gorsza w niektórych rodzinach zwyczajem jest naznaczenie dziecka czyli robienie mu na czole kropki krwia ofiary. 

A miało byc tak pięknie i humanitarnie. Prototyp święta a raczej jego zasady wyraźnie mówia że należy podziełić mięso między biednych. 1\3 zwierzecia pozostawia się sobie a 2\3 mięsa rozdaje biednym i nie może to być rodzina. Czy wszyscy przestrzegaja tej zasady nie wiem. My a mieszkam w Turcji ponad 10 lat nie składaliśmy jeszcze nigdy ofiary więc mięsa nie rozdajemy ale co roku dostajemy od znajomych więc raczej ten nakaz dzielenia się jest przestrzegany. Gdyby jednak mięso rozdane było naprawde potrzebującym a nie znajomym którzy nie złożyli ofiary byłoby jeszcze lepiej.

Jśli zapytacie dlaczego my nie składamy ofiary. Odpowiem że islam dokładnie zaznacza kto jest zobowiązany ją złożyć. Ma to być człowiek zamożny, bez jakichkolwiek długów i ofiara ma nie nadwyrężać jego budżetu.
Jak jest w Turcji? Tak naprawdę połowa osób składających ofiare nie powinna tego robić. Nie mają takiego obowiązku. Niestety tu zarżnięcie zwierzęcia w bayram i objadanie się mięsem z grila (niejednokrotnie przy szklaneczce raki) to niepisana tradycja. Słyszeliśmy już nie raz od znajomych że zażynają żeby się najeść mięsa. Mięso jest drogie to fakt ale ludzie którzy w ten właśnie sposób tłumaczą sobie składanie ofiary jedzą je co najmniej raz w tygodniu. Są oczywiście ubodzy którzy naprawde jedzą mięso raz w roku włanie na Kurban Bajram ale nie stać ich na złożenie ofiary a jedynie mogą liczyc na to, że sie ktoś z nimi swoim mięsem podzieli. 
Ech, gdyby wszystko było robione z zasadami ... świat byłby lepszy?
Starczy tych dywagacji bo niektórzy mnie zaraz wyklną :)

P.S. Blog Uli to Moj minia Turek, nie zapomnijcie go odwiedzić  jest w moich zakładkach :)

czwartek, 10 listopada 2011

Brak czasu :(

Niestety i mnie dopadł brak czasu. A do tego jeszcze nie wysypiam się bo kilka razy wstaję w nocy do Aylinki. Wybaczcie więc ten dłuższy okres bez postów ale muszę dojść do siebie. Teraz jest w Polsce 21.30 u nas 22.30 a ja już padam na nos ze zmęczenia. Wstawiam kilka zdjeć i idę odpocząć.











wtorek, 8 listopada 2011

Podpuszczona

Wczoraj mialo miejsce dziwne zdarzenie. Szczerze mowiac pierwszy raz spotkałam sie z czymś takim i mam nadzieję że ostani. Do rzeczy. Od niedzieli obchodzimy święto Ofiarowania a co za tym idzie odwiedzamy znajomych. Jest to pierwsze tak intensywnie spędzone świeto, przeważnie siedzieliśmy w domu albo gdzieś wyjeżdżalismy bo Abdullah zwyczaju odwiedzania i składania zyczeń nie lubi. W tym roku ze względu na to iż mieszkamy w kampusie i jest tu kilku znajomych zmuszeni byliśmy się do nich wybrać. Jednym ze znajomych jest bardzo lubiany przez mego męża profesor poszliśmy do niego razem z innymi znajomymi ktrorzy mają 7 letnia córkę. Profesor jest starszą osoba ma żone i dorosłe dzieci. Poznłam ich wcześniej ale nie miałam okazji być u nich w domu. 
Weszliśmy przywitaliśmy się i nawet nie zdążyliśmy usiąść a słyszę głosik mojej córki mówiący ostrym zdecydowanym tonem 'chcę obejrzeć wszystkie pokoje'. Ja w szoku bo moje dziecko raczej ciche spokojne i dobrze wychowane a tu z takim tekstem wyskoczyła. Powiedziałam jej że zachowuje się nie kulturalnie i tak nie można. Zrobiłam to po polsku ale wszyscy zrozumieli że jestem zla za ten wyskok. Okazało się że Benia została podpuszczona przez 7 letnią koleżankę a Abdullah twierdzi że z kolei 7 latką pokierowała ciekawska matka znana z różnych nietaktownych wybryków. 
Jestem zdziwiona, zaskoczona i śmieszy mnie jak płytkie potrafią być Turczynki. Nie doszukuję się w powstałej sytuacji negatywnych intencji w stosunku do mnie bo nie ma takiego powodu. Na szczęście moje tureckie koleżanki nie zachowują sie w ten sposób a słyszałam ze ciekawość to cecha wielu Turczynek i potrafią nawet same przejść się po cudzym mieszkaniu i do szafek zaglądać. Jednak z takim zachowaniem się jeszcze nie spotkałam i całe szczęście!

P.S. Piszę że sie nie spotkałam z takim zachwowaniem a właśnie sobie przypomniałam że ta sama 7latka będąc pierwszy raz u nas zaglądała do naszej garderoby, powyciągała ubrania i przymierzała Beni ciuchy. Matka widziała co dzicko wyprawia i nawet jej wtedy uwagi nie zwróciła. Moja mama była w szoku bo również była świadkiem tego zajścia.

wtorek, 1 listopada 2011

Piesek

Wiem że jestem monotematyczna i ostatnio piszę jedynie o przedszkolu Beni ale to jest w tej chwili nasz numerem jeden. Dzis nie było płaczu ani przy wejściu ani po spaniu więc Benia dostała od Pani nagrodę - pieska! Piesek spi dzis u nas a jutro wraca do przedszkola.