Bengusia

Bengusia

Bobasek

Bobasek

piątek, 31 grudnia 2010

Szczesliwego Nowego Roku !!!


Dzisiaj mija kolejny rok naszego zycia. Przezylismy wiele wspanialych i tych mniej ciekawych chwil ale mimo wszystko ja moge uznac ten rok za udany. Z radoscia patrze w przyszlosc. Nasza rodzina sie powiekszy, Bengusia pojdzie do przedszkola i mamy nadzieje ze ziszcza sie nasze wszystkie plany a jesli nie wszystkie to przynajmniej kilka :)

Kochani blogowi Przyjaciele zycze Wam aby ten Nowy 2011 Rok byl wlasnie taki jaki sobie zaplanujecie i wymarzycie.

Wesolej zabawy Sylwestowej :)

Pozdrawiam

środa, 29 grudnia 2010

Tawla

Tavla to jedna z najbardziej popularnych gier w Turcji. Bengusia jako pol Turczynka rowniez ja bardzo polubila :)






poniedziałek, 27 grudnia 2010

Nowa fryzura i zabawa na dobranoc

Nie komentuje fryzury Bengusi bo nim sie zorientowalam co sie dzieje tata zgolil sliczne loki Kruszynki. Na szczescie odrosna. Wszystko to mialo miejsce dzisiaj wieczorem.




A to filmik na oslode :) Mimo tego ze bez wloskow jest najslodsza Corenka na swiecie :) i Ona o tym dobrze wie!
Macie okazje rowniez uslyszec jak pieknie Benia rozmawia po turecku :)



















piątek, 24 grudnia 2010

Wesolych Swiat

Wszystkim Czytelnikom i Blogowym Przyjaciolom zycze wesolych i rodzinnych Swiat.

poniedziałek, 20 grudnia 2010

I po weekendzie ...


Weekend minal bardzo szybko. W sobote bylismy na zakupach i w fikolandzie a w niedziele mielismy gosci. Zakupy niczego sobie ale ten fikoland to prawdziwy niewypal. Zeby w 3 milionowym miescie nie bylo porzadnego placu zabaw dla dzieci to po prostu szok. Tam gdzie bylismy zabawek prawie nie bylo a jak byly to polamane, labitynt dla co najmniej 7 latkow trampoliny rowniez. Srednia wieku dzieci to wlasnie 7 lat rozbiegane wyrostki wpadaly na mniejsze dzieci wiec Bengusia musiala bawic sie w kojcu z pilkami w ktorym poza pilkami nic nie bylo. Jestem bardzo zawiedziona tym fikolandem. Chyba najlepiej bedzie chodzic na plac zabaw w ikei tam jest bezpieczniej i wiecej zabawek.
Przyznam ze zazdroszcze Ci Magda w Stambule macie tyle mozliwosci np: Gemboree w ktorym napewno Meliska swietnie sie bawi. My bylismy gotowi co jakis czas jezdzic do tutejszego fikolandu zeby tylko Bengusia mogla sie wybawic ale teraz wiem ze to zupelnie nie ma sensu. Ikee mamy pod bokiem i to nam musi wystarczyc.

We wtorek studenci z Iranu obchodza swieto najkrotszego dnia i najdluzszej nocy my jestesmy rowniez zaproszeni wiec opisze Wam na czym to swieto polega bo musze przyznac ze zupelnie nie mam pojecia. Pierwszy raz bede na takiej uroczystosci.

A to zdjecia jeszcze z Polski znalazlam je przypadkiem w aparacie
Benia wsrod pluszakow cioci Eli :)




niedziela, 19 grudnia 2010

weekendowe gotowanie


Zgodnie ze starym zwyczajem dzisiaj gotuje. Bedzie to deser, ktory ma swoja historie. Nazywa sie aszure i robi sie go w Dzien Aszura. Oczywiscie ze wzgledu na to iz jest przepyszny, sycacy, pozywny i bardzo zdrowy robi sie go czesciej niz raz w roku. Ja robilam ten deser pierwszy raz ale wiem ze bedzie czesto goscil w naszym domu poniewaz cala rodzina go uwielbiamy.
Nim podam przepis zgodnie z zyczeniem jednej z czytelniczek krotko opisze Dzien Aszura.
Jest to wazny dzien dla muzulmanow przede wszystkim odlamu szyickiego. Jest to dzin zaloby gdyz w tym dniu w miejscowosci Kerbela zostal zamordowany wnuk proroka Muhammeda Husein. Co wspolnego z tym wydarzeniem ma deser?
Legenda glosi, ze matka Huseina, Fatma kiedy dowiedziala sie, ze jej syn zostal zamordowany wlasnie gotowala obiad. Tradiczna wiadomosc byla dla niej szokiem dlatego do garnka zaczela wrzucac wszystko co miala pod reka i tak powstala aszure.
Wlasnie przez to, ze do deseru wrzuca sie "dziwne" skladniki moj maz nie jadl go do czasu kiedy sie poznalismy. Ja uwielbiam aszure wiec Abdullah sie przelamal i sprobowal. Od tej pory to jeden z jego ulubionych deserow.

Skladniki:
garsc pszenicy
garsc fasoli
garsc ciecierzycy
garsc kukurydzy
150g orzeczow wloskich luskanych
150g orzechow laskowych luskanych
150g suszonych fig
150g suszonych moreli
jablko
150g rodzynek
2 lyzki kandyzowanej skorki pomaranczowej
2 lyzki kandyzowanej skorki cytrynowej
50g suszonych porzeczek (kus uzumu)
50g orzeszkow piniowych (cam fistigi)
granat
cukier
szczypta soli


Sposob przyzadzania
Dzien wczesniej nalezy namoczyc pszenice, fasole, ciecierzyce a nastepnego dnia zmienic wode i dodajac garsc kukurydzy z puszki nalezy gotowac az pszenica napecznieje a fasola i ciecierzyca zmiekna. Lekko solimy. Figi i morele kroimy w drobna kostke, skorke pomaranczowa i cytrynowa kroimy w kostke lub drobniutkie piorka. Jablko obieramy i rowniez kroimy w kostke. Rodzynki i suszona porzeczke myjemy. Wszystko dodajemy do garnka i gotujemy z pozostalymi skladnikami. Dodajemy szklanke cukru i nadal gotujemy. Potrawa ma miec konsystencje lekko gestej zupy. Gotujemy co najmniej 40 minut. Gdy wszystkie smaki sie polacza sprawdzamy czy deser jest wystarczajaco slodki jesli nie, dosladzamy. Orzeszki piniowe lekko smazymy na patelni w niewielkiej ilosci oleju i dodajemy do garnka. Pozostale orzechy rozdrabniamy w blenderze nie ma to byc jednak proch a male kawalki.
Deser przelewamy do miseczek i studzimy.

Przed podaniem chlodny deser posypujemy rozdrobnionymi orzeszkami i owocami granata.
Po prostu pycha :)


piątek, 17 grudnia 2010

Do szczescia niewiele mi trzeba :)


Tak, to prawda mnie ciesza drobnostki. Potrafie z nich czerpac szczescie. Dzisiaj spotkalam sie z przesympatycznymi dziewczynami - Polkami mieszkajacymi w Izmirze. Razem posiedziec przy kawie, odprezyc sie to naprawde wspaniala sprawa. Jutro wybieramy sie do Balcovy, tam podobno jest plac zabaw dla dzieci, cos w stylu fikolandu czy smykolandu. Mamy nadzieje wspaniale spedzic czas a w niedziele pewnie zajrzymy do Ikkei poniewaz obiecalam Bengusi ze bedzie mogla pobawic sie w basenie z pilkami.
A za chwile przyjdzie Hatice i bedziemy robily aszura czyli deser turecki ktory robi sie na Dzien Aszara. Przepis oczywiscie podam w nastepnym poscie.

Memu dziecku tak jak i mi niewiele potrzeba do szczescia. Wystarczy dac jej wolna reke a nawet w sklepie znajdzie sobie wspaniala zabawe.
Mala kwiaciareczka :)
Plastikowe flakony sama wyjela z kosza i kazala sobie podawac kwiatki.
Kompozycja wlasna wykonanie Bengu Dilara :)


czwartek, 16 grudnia 2010

Kiedy laickosc Turcji zaczyna byc klopotliwa.


Wiem, wiem mialam napisac o Bengusi ale wydarzylo sie cos czym sie chcialam z Wami podzielic. Nigdy nie mialam zamiaru ubarwiac, upiekszac Turcji chce ja pokazac taka jaka jest z dobrymi i zlymi stronami. Dzis opisze cos co dotknelo nas samych zwyklych szarakow czyli przecietna rodzine Turecka.

Z pewnoscia wiecie ze od 1923 dzieki Mustafie Kemalowi Ataturkowi Turcja stala sie republika czyli laickim panstwem w ktorym obowiazuje prawo konstytucyjne a nie islamskie prawo religijne szeriat. Musze zaznaczyc ze laickosc zwiazana jest z systemem panujacym w tym panstwie a nie jego spolecznoscia. Wiekszosc Turkow to muzulmanie ponad 90% sa rowniez chrzescijanie i zydzi.

Na poprzednim blogu pisalam rowniez o rodzinie mego meza. Sa oni bardzo religijnymi osobami. Wiekszosc kobiet blizsza lub dalsza czesc rodziny nosi hidzab czyli muzulmanskie nakrycie glowy a niektore nawet czarszaf znany wiekszosci jako czarny czador.

To tyle w ramach wstepu teraz chce Wam opisac dosc absurdalna sytuacje w jakiej sie znalezlismy. Moj maz jest pracownikiem naukowym na panstwowym uniwersytecie. Ma wiec mozliwosc starania sie o przyznanie mieszkania pracowniczego czy jak to sie tam nazywa.
Takie mieszkanie ma wiele plusow. Wynajem zwyklego mieszkania to oplata wysokosci minimum 700lirow plus oplaty typu prad gaz woda internet. Mieszkanie przyzakladowe to oplata za wynajem 350lirow i dodatkowe oplaty to jedynie woda reszta jest juz wliczona w wynajem. Brzmi super. Mozna duzo zaoszczedzic dodatkowo lojman bo tak sie nazywa to przyzakladowe mieszkanie jest w kompleksie budynkow tuz przy uniwersytecie, ma swoj park, plac zabaw dla dzieci, restauracje, fryzjera , miejce na pikniki i plac sportowy z przyzadami. Dodatkowo jest tez ochrona i na teran kompleksu moga wejsc jedynie osoby mieszkajace, pracownicy uniwersytetu, i zaproszeni goscie ktorzy sa zapowiadani.
100% bezpieczenstwo dal dzieci i mozliwosc oszczednosci dla nas ale jest jeden jedyny problem, problem nie do przeskoczenia.
Ze wzgledu na to iz uniwersytet jest panstwowy a panstwo laickie rodzina mego meza nie mialaby wstepu na teren kompleksu ze wzgledu na swoj islamski ubior. To jest absurdalne ale w Turcji tak wlasnie jest dziewczyny z zakrytymi wlosami nie moga studiowac jesli na terenie uniwersytetu nie zdejma chustki. W przypadku matki i siostr Abdullaha kiedy mowimy o czarszafie zdjecie go jest po prostu nie mozliwe.
My musimy wybrac albo rodzina albo oszczednosci.
Niby rodzina mego meza przyjezdza do nas raz na rok ze wzgledu na odleglosc i ich mozliwosci finansowe ale zycie ze swiadomoscia ze zawsze kiedy tylko chcemy mozemy odwiedzic syna i jego rodzine jest zupelnie inne niz zycie ze swiadomoscia ze nie odwiedzimy ich bo nie mozemy wejsc na teren kompleksu. Po prostu koszmar ale taka jest Turcja.
Piszac ten post nie prosze Was o rade co zrobic bo przeciez jasne jest ze wybierzemy rodzine. Chce po prostu pokazac ze w tym kraju nawet wierzacy muzulmanin moze miec przechlapane. Jedynie jesli jestes wyznawca Ataturka mozesz zyc spokojnie bez problemow.

środa, 15 grudnia 2010

Ugodowosc zrozumienie i szacunek

Pstanowilam ze napisze troche wiecej o moim malzenstwie. Receprty na udane malzenstwo nie mam, nikogo nie chce pouczac po prostu moze to co napisze komus pomoze a moze po prostu rozsmieszy :)

Od samego poczatku wiedzielismy ze albo zaakceptujemy siebie takimi jakimi jestesmy albo nic z tego nie bedzie. Nie bylo mowy o zmienianiu drugiej strony lub przeciaganiu na swoje.
Wiadomo jednak ze z czasem kazdy sie zmienia, chce sie zmienic dla tej drugiej osoby, dociera sie, dostosowuje. Po pieciu latach malzenstwa moge stwierdzic z cala pewnoscia ze sie zmienilam.
U nas ugodowosc zrozumienie drugiej strony dotyczy przezde wszystkim drobnostek malutkich niuansow gdyz w waznych sprawach zgadzamy sie.
Podam Wam blachy przyklad ktory tak naprawde nic nie znaczy a wiele zmienia i ogromnie cieszy.
Moj maz nie lubi tradycji, rytualow, obrzedow. Nie chce odwiedzac znajomych, sasiadow w czasie swiat, nie obchodzi rocznic, urodzin, swiat typu Walentynki czy Nowy Rok. Nie ma to nic wspolnego z religia on po prostu ma na wszystko swoje wlasne wytlumaczenie i nic go nie przekona. Oczywiscie wiedzialam o tym jeszcze przed slubem i zaakceptowalam. Nie bede przeciez wymuszac na nim czegos co mu nie oppowiada.
Ja osobiscie lubie swieta , uodziny, prezenty lubie niektore rytualy wiec musielismy jakos dojsc do porozumienia.
Np: cos najbardzie prostego jak urodziny.
Maz nigdy nie chcial zeby w jakikolwiek sposob okazywac mu specjalnosc tego dnia. Nigdy jeszcze nie zlozylam mu zyczen w dni jego swieta i to go bardzo cieszy.
Ja z kolei nie czekam na zyczenia w dniu moich urodzin. Sama sobie planuje ten dzien jak go spedzimy, rodzinnie w domu, w retsauracji, kawiarni a moze w kinie. Nie mam niespodzianki ale tez nie mam zakazu obchodzenia urodzin. Razem cala rodzina spedzamy ten dzien tak jak ja go sobie wymysle. Maz jak najbardziej w nim uczestniczy i cieszy sie moim szczesciem i radoscia wspolnie spedzonego czasu.
Stale czytelniczki wiedza ze co roku obchodzimy urodzinki Bengusi. Jest tort i sa goscie. Tak tez wspolnie postanowilismy. Nie przesadzamy, sa to przede wszystkim uroczystosci rodzinne nie jakies huczne przyjecia na pokaz bo nie chchemy ranic siebie wzajemnie. Zdajemy sobie jednak sprawe z tego ze choc teraz Bengusia niewiele rozumie w przyszlosci gdy pojdzie do szkoly czy przedszkola bedzie widziala ze inne dzieci obchodza urodziny i nikt z nas nie bedzie w stanie wytlumaczyc jej dlaczego ona nie moze ich obchodzic. To byloby nie fair.
Moz to co napisalam dla niektorych jest glupie lub infantylne ale niestety w malzenstwach mieszanych o tak duzych roznicach kulturowych nawet malutkie nıuansiki moga dzielic. Male glupotki niby nie warte roztrzasania moga doprowadzic do rozwodu. Tylko szacunek dla odmiennosci daje szczescie.
Pozdrawiam i obiecuje ze w nastepnych notkach nie bede juz truc a napisze o Bengusi i wstawie zdjecia.
Pozdrawiam!

wtorek, 14 grudnia 2010

Instrukcja obslugi (mojego) Turka :)


Ten post prosze traktowac pol zartem pol serio tak jak i jego tytul. Wiele dziewczyn pisze do mnie z zapytaniem jacy ci Turcy sa jak sie z nimi obchodzic.
Po pierwsze Turek jako ze jest mezczyzna juz na samym poczatku jest dla nas tajemnica. Dodatkowo jest czlowiekiem wschodu, goraca krew wrzaca w zylach ktora w kazdej minucie moze wybuchnac. Taka mieszanka to nie lada wyzwanie :)
Zawsze Slowianki i nie tylko one zauroczone byly mezczyznami o sniadej karnacji, ciemnych wlosach i oczach z wzajemnoscia oczywiscie. W koncu przeciwnosci sie przyciagaja :) A polaczenia kultur wschodu i zachodu, odmiennosc religijna niejednokrotnie sprzecznosc charakterow powoduje ze naprawde trzeba utemperowania obu stron i dopasowania sie zeby takie malzenstwo przetrwalo.
Ja stoje na lepszej pozycji bo samo moje pochodzenie i religia sprawia ze jestem dwa kroki z przodu ale urodzilam sie i wychowalam w Polsce wiec spiecia sa nieuniknione.
Naleze do bardzo tolerancyjnych osob dlatego cechy charekteru meza ktore moglyby go postawic na pozycji straconej przyjelam ze zrozumieniem i zaakceptowalam je. On prawdopodonie zrobil dokladnie tak samo inaczej nie wytrzymalibysmy ze soba :)
Jaki jest ten moj Turek? Jestem w 100% pewna ze przypomina nie jednego z Waszych polskich mezow. Po prostu stereotypy jakie znamy na ich temat stawiaja ich w zlym swietle i automatycznie skreslaja. A tak naprawde takiego przywiazania i oddania rodzinie, takiego ciepla ze swieca mozna szukac. Ale to pewnie przez podejscie jakie Turcy maja do rodziny, jak ja postrzegaja. Rodzina ( nie wiem czy odpowiednio ubiore to w slowa) jest tak jakby innym swiatem. Taka enklawa do ktorej mozna sie schronic, do ktorej mozna uciec od problemow. Oczywiscie zona i dzieci sa osobami o ktore nalezy dbac opiekowac sie nimi i ktore jesli nie sa na pierwszym miejscu napewno sa najwazniejsze dla kazdego Turka i naleza tylko do niego jak i on tylko do nich. Na pierwszym miejscu czasem jest niestety praca, jak to w dzisiejszych czasach ale wlasnie tacy pracoholicy z zamilowania lub z obowiazku czesto probuja przeniesc choc odrobinke wlasnej rodziny i domu do miejsca pracy, zdjecie na biurku kilka zabawek czy np buciki dziecka jak to ma miesce u mego meza.
Na szczescie moj maz jest z tych szczesciarzy co pracuja od 8 do 17 i moze wiecej czasu poswiecac rodzinie. Przewaznieprzed powrotem do domu zadzwoni i zapyta czy czegos nie potrzebujemy a jesli sie spozni zawsze uprzedza. Te male niuanse nie maja zwiazku z byciem Turkiem czy Polakiem a zaleza wylacznie od charakteru.
Moj maz jak kazdy mezczyzna chce spedzac czas z kolegami miec wlasne zajecia w ktorych my rowniez czasem uczestniczymy ale raczej woli zeby to byl jego czas na odprezenie. Dwa razy w tygodniu gra w pilke nozna i raz w tygodniu spotyka sie z kolegami i studentami na zajeciach fakultatywnych z literatury. Czasem dodatkowo jezdzi na ryby albo po prostu idzie do kolegow. Oczywiscie o tych dodatkowych nie planowanych wypadach zawsze jestem informowana i pytana o zgode. Moze przeciez byc tak ze akurat ja mam cos w planach.
Spotkania ze znajomymi sa przewaznie wspolne, rodzinne choc zdaza sie ze zony innych kolegow nie zawsze do nas dolaczaja z roznych powodow.
Moj maz ma wspaniale podejscie do dzieci. Jak wielu Turkow bardzo je lubi a milosc do Bengusi widac w jego oczach. Nie raz bylam swiadkiem jak przy sniadaniu czy podczas zabawy obserwowal ze szklanymi oczami jak nasza Kruszynka samodzielnie wcinala zupe lub z zapalem probowala cos mu opowiedziec czy wyjasnic. Nie raz zdazalo sie ze maz czuwal cala noc przy chorej Bengusi. Sprawdzal czy goraczka opadla albo czy Malenka sie nie rozkryla.
Nocne lulanie swego czasu bylo dla niego milym choc nie raz uciazliwym obowiazkiem bo Bengusia majac kilka miesiecy budzila sie na mleczko co 2 godziny a pozniej domagala sie jeszcze lulania. Teraz kiedy jestem w ciazy wiele domowych obowiazkow przejal moj maz. Przede wszystkim jeszcze wiecej zajmuje sie Bengusia. Zdarza sie ze zasypiam wczesniej niz ona wiec tatus uklada corenke do snu i czyta jej bajki.
Czy moj maz jest bez wad? Oczywiscie ze nie. Jak kazdy ma ich bardzo wiele ale jak juz wczesniej pisalam zaakceptowalam je i przede wszystkim je znam i wiem ze jest ich o wiele mniej niz zalet.
Wiem ze najwaniejsza jest rozmowa. Jesli mi cos nie odpowiada musze mu o tym powiedziec i zaraz zauwazam ze stara sie to zmienic. Bez wzgledu na narodowosc kazdemu mezczyznie trzeba wyraznie bez zadnego owijania w bawelne i oczekiwania ze zrozumie powiedziec o co nam chodzi, czego oczekujemy czego chcemy inaczej nie zrozumie. A tak naprawde kazdy mezczyzna jest inny i kazda kobieta sama musi znalezc instrukcje jego obslugi :)
Czy znalzlyscie w tym poscie odpowiedz na Wasze pytania? Pewnie nie bo tak naprawde same musicie sobie odpowiedziec.
Pozdrawiam Wszystkie pary mieszane :)

niedziela, 12 grudnia 2010

weekendowe gotowanie

Dzisiaj jak to jest w weekendowym zwyczaju bede gotowac. A dokladniej podam przepisy na trzy rodzaje tureckich surowek, ktorych zdjecia zamiscilam juz kiedys na starym blogu opowiadajac o grilowaniu. O przepisy prosila jedna z Czytelniczek wiec spelniam zyczenie ( tym razem nie musialas tak dlugo czekac jak na mercimek koftesi :))

Coban salatasi czyli salatka pasterska

skladnki:
pomidor
ogorek
cebula
pietruszka
papryka
oliwa z oliwek
sol
nar eksisi czyli koncentrat soku z granata lub sok z cytryny

sposob przyzadzania
Wszystkie skladniki pokroic w drobna kostke, natke pietruszki drobno siekamy. Solimy dodajemy oliwe i lyzke soku z granata lub sok z cytryny. Mieszamy i zostawiamy na 20 minut aby smaki sie wymieszaly.



Mevsim salatasi czyli salatka na kazda pore
Jest to surowka najczesciej serwowana do obiadu. Tak naprawde przyzadzajac ja mozna uzyc wszystkich swiezych warzych jakie posiadamy. Zima surowka jest bardziej zielona a latem ze wzgledu na swieze przepyszne pomidory bardziej czerwona.

skladniki:
salata
szczypior
koperek
natka pietruszki
ogorek
pomidor
marchew
fioletowa kapusta (zaskocze Was ale wlasnie wylecialo mi z glowy jak mowimy po polsku na ciemna kapuste)
oliwa z oliwek
sok z granata lub sok z cytryny
sol

sposob przyzadzania:
Salate drobno siekamy lub drobno rozrywamy, szczypiorek, koperek, pietruszke drobno siekamy, ogorek i pomidor kroimy w drobna kostke. Kapuste szatkujemy, marchew scieramy na tarce o duzych oczkach.
W zaleznosci co bardziej lubimy lub jaki kolor surowki chcemy otrzymac danego skladnika mozemy dodac wiecej lub mniej.
Dodajemy oliwe, sok z granata lub sok z cytryny solimy mieszamy i podajemy po 20 minutach gdy smaki sie juz wymieszaja.



Sogan salatasi czyli salatka cebulowa

skladniki:
kilka duzych cebul (najlepiej w kilku kolorach ja uzylam czerwonej i slodkiej bialej)
duzy peczek pietruszki
pomidor
sol
sumak (turecka przyprawa do suruwek)
sok z granata
sok z cytryny
pieprz

sposob przyzadzania
Najpierw musimy pozbyc sie goryczki z cebuli. Kroimy ja w drobne piorka mocno solimy i pozostawiamy na 5 minut. Mieszamy reka wyciskajac sok ktory zawiera goryczke. Myjemy i osuszamy na papierowym reczniku. Kroimy pomidory, siekamy drobno natke pietruszki i mieszamy skladniki. Polewamy oliwa, sokiem z granata, kropimy sokiem z cytryny lekko solimy, dodajemy sumak i pieprz mielony. Wszystko mieszamy i jak zwykle czekamy 20 minut zeby smaki sie wymieszaly



czwartek, 9 grudnia 2010

Silna kobitka to ja :)

Teraz, po powrocie z Polski tak sobie mysle ze gdybym miala sie zdecydowac na taka sama podroz chyba bym zrezygnowala. Pobyt w domu z rodzina jest bezcenny, wspanialy, najcudowniejszy na swiecie ale podroz bardzo meczaca.
Ja z brzuszkiem, malym dzieckiem, wozek, plecak z rzeczami Beniusi i nocnik. Tak,tak dobrze czytacie. Jechalam w dwie strony z nocnikiem bo nie chcialam zakladac Beni pieluchy. Ciesze sie ze tak wlasnie zrobilam bo Bengusia pieknie informowala o kazdym siusiu, nie zasikala sie w drodze choc czasem sie jej to zdarza.
Trudnosci w podrozy to ruchliwosc Bengusi i moje zmeczeie. Musialam uwazac na moje dziecko, ktore uwielbia sie wspinac na wszelkiego rodzaju krzesla, stolki, lawki. Nakarmienie jej sprawialo mi trudnosc bo miejsce, w ktorym postanowilysmy cos zjesc wszystkim przyciagalo jej uwage. Ok godziny 18.30 gdy czekalismy na samolot do Izmiru Kruszynka byla juz tak wymeczona ze zaczela marudzic na szczescie dotrwala do odlotu a w samolocie od razu zasnela.
Gdyby nie maly plac zabaw na lotnisku w Polsce i karuzele i inne pojazdy na zetony w Monachium byloby ciezko a tak Bengusia dzielnie przetrwala cala podroz. Oczywiscie musialysmy zahaczyc o sklepy wolnoclowe i inne butiki na lotnisku bo kusily oko nie tylko Bengusi. Czy mi sie tak wydaje czy nie ma za bardzo roznicy w cenach duty free i w normalnych sklepach?
Ogolnie mowiac wyjazd byl wspanialy, naladowalam akumulatorki na nastepny rok i jestem bardzo pozytywnie nastawiona do zycia :) jak zawsze z reszta.

P.S. Tatus i coreczka szczesliwi na maksa, nie mogli sie soba nacieszyc wiec Abdullah zabral dzis Bengusie do pracy a ja moglam odrobine odpoczac.

środa, 8 grudnia 2010

Komu w droge temu czas

Jutro ruszamy w droge. Nie wiem jak dlugo potrwa nasza podroz ale przypuszczam ze dluzej niz 12 godzin. Ze wzgledow pogodowych musimy wyjechac duzo wczesniej niz zwykle zeby dojechac do Warszawy na lotnisko a i w Monachium bedziemy czekac na samolot 4 godziny. Trzymajcie kciuki zeby czs oczekiwania nam sie nie dluzyl i zeby podroz minela spokojnie.
A to ostatnie zdjecia zimy. Nie wiem kiedy znowu Bengusia bedzie miala okazje pobawic sie sniegiem.
Buziaki Kochani









poniedziałek, 6 grudnia 2010

Polskie smaki i nie tylko :)


Tak jak nie jedna ciezarowke mnie rowniez meczy bezsennosc wiec postanowilam wykorzystac ten czas na napisanie nowego posta.

Od dluzszego czasu obserwuje blogosfere polska i zagraniczna dotyczaca kulinarii. Oprocz tego w miare mozliwosci ogladam program "Ugotowani" i jego turecka i angielska wersje. I cos mnie tknelo. Nie wiem czy to tylko moje spostrzezenia czy moze Wy rowniez to zauwazyliscie ale gusta Polakow co do spozywanych posilkow bardzo sie zmienily. A moze to tylko i wylacznie telewizyjna propaganda?
Kiedys na polskim stole krolowal schabowy, golonka, bigos czy pierogi a teraz rozkoszujemy sie smakami Francji, Wloch czy Bliskiego lub Dalekigo Wschodu. Odnosze wrazenie ze prawie kazdy Polak zna smak mozarelli z pomidorami, pesto czy owocow morza. Czyzbym byla w bledzie? Otwarlismy sie na nowe smaki co mi osobiscie bardzo sie podoba o odpowiada. Zwracamy rowniez coraz wieksza uwage na sposob serwowania dan. Piekne zastawy stolowe, wyszukane fikusne polmiski, miseczki czy talerzyki. Wszystko cieszy oko i podniebienie az milo popatrzec.
Przyklad z mego wlasnego pdoworka. Siostra ktora sama twierdzi ze kiedys byla na bakier z gotowaniem teraz zaczela prowadzic blog z przepisami i gotuje coraz lepiej smaczniej i roznorodniej a dopiero zaczyna. Sami zobaczcie
Dzieki internetowi swiat staje sie coraz mniejszy i dostepny dla wiekszej rzeszy osob, zaczynamy sie otwierac, kierowac na zewnatrz. Inne kultury juz nas tak nie raza, nie odpychaja a wrecz odwrotnie zaczynaja przyciagac i ciekawic. Chcemy zwiedzac obce kraje i chlonac to co nam oferuja. To jest wspaniale i mnie bardzo cieszy poniewaz otwarcie sie to jedyny sposob na zlamanie streotypow dotyczacych obcych kultur.

Ogladajac angileska wersje programu "ugotowani" nie dziwi mnie ze serwowane sa bardzo roznorodne potrawy od indyjskich, arabskich, chinskich poprzez typowo angielskie az po kuchnie wegetarianska czy weganska. Anglia to teraz tak ogromny zlepek kultur ze niedlugo nie bedzie mozna oddzdielic kultury typowo angielskiej bo przeciez Anglikiem jest blondyn o niebieskich oczach, skosnooki pan o sniadej karnacji czy ciemnoskora pani w chuscie na glowie.

A turecka wersja programu o nazwie "yemekteyiz" czego mozemy sie z niej dowiedziec o gustach Turkow?
Program w Turcji emitowany jest juz kilka lat ja ogladam go jeden sezon i to nie zawsze jednak na tyle dlugo zeby moc stwierdzic ze Turcy preferuja swoje rodzime potrawy. Z jednej strony nie dziwie im sie bo gdyby polska kuchnia byla az tak bogata pewnie Polacy rowniez rzadko siegali po potrawy z obcych kultur.
Tylko czasem w menu uczestnikow programu pojawiaja sie obce potrawy co nie jest przyjmowane z entuzjazmem przez gosci. Ewidentnie widac ze "zawodnicy" boja sie innosci gdyz sa krytykowani przez rywali. Wiele osob mowi po rosty "smak tej potrawy mi nie odpowiada, nie pasuje mi, nie w moim guscie". Wiem, ze wielu Turkow lubi dania zagraniczne ale i tak na ich stolach zawsze bedzie krolowal kebab, pilav, mercimek corbasi i baklawa. Ja sie nie skarze bo turecka kuchnia jest przepyszna i choc ja dobrze znam jeszcze nie raz mnie zaskoczy.
Smacznego :)


Pogrubienie

niedziela, 5 grudnia 2010

Weekendowe gotowanie


Kiedys pisalam, ze na swieta chce zrobic baklawe niestety swiateczne zakupy robilismy dosc pozno wiec nie znalezlismy juz nigdzie specjalnego ciasta na baklawe.
Ostatnio czytam polskie blogi kulinarne i widze ze coraz bardziej popularne jest tu ciasto filo, ktorego wlasnie uzywalam do wypieku baklawy.
W Turcji mamy 2 rodzaje tego ciasta. Jedno jest do wyrobow slonych i nazywa sie boreklik yufka drugie zas to baklawalik yufka i jest to specjalna bardzo cieniutka yufka do baklawy.
Na specjalne zamowienie mojej rodzinki przywiozlam im kilka rodzajow roznego ciasta filo. Oczywiscie tego na baklawe rowniez. Musze jednak ostrzec osoby ktore beda chcialy same upiec baklawe, bardzo wazny jest rodzaj masla my uzywalysmy tego o duzej zawartosci tluszczu chyba 82% ale i ono sie do baklawy nie nadaje. Najlepsze jest maslo klarowane gdyz nie zawiera dodatkowo mleka czy serwatki. A teraz juz bardzo prosty przepis na baklawe z ciasta filo.

Baklawa z gotowego ciasta filo

Skladniki:

opakowanie ciasta filo (ja mialam 800g)
400g masla klarowanego
250g orzechow wloskich

syrop:
5szklanek cukru
4szklanki wody
kilka kropel soku z cytryny

Sposob przyzadzania

Najpierw gotujemy syrop. Wode i cukier wsypujemy do garnka i gotujemy gdy zacznie wrzec dodajemy kilka kropel soku z cytryny i gotujemy 5 minut. Zdejmujemy z ognia.

Duza kwadratowa blache smarujemy maslem i reszte masla topimy.
Na wysmarowana blache ukladamy jedna warstwe ciasta i na nia nastepna i jeszcze jedna. Po trzech warstwach smarujemy maslem. Ciasto jest cieniutkie wiec ukladanie kazdej warstwy zajmuje duzo czasu ale jest to konieczne gdyz nada chrupkosc baklawie.
Co 3 warstwy ciasta smarujemy maslem a co 15 warstw posypujemy wczesniej rozdrobnionymi orzechami wloskimi. Jesli orzechy rozdrabniamy w blenderze uwazajmy zeby nie rozdrobnic ich na pyl. Jedzac musimy czuc kawalki orzechow.
W opakowaniu ciasta mamy 40 warstw wiec beda 2 warstwy orzechow.
Gdy wszystkie warstwy mamy ulozone ciasto kroimy w male kwadraty i polewamy maslem ktore nam zostalo.
Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na ok 15 minut. Baklawa ma sie zarumienic. Gdy sie upiecze i lekko ostygnie polewamy ja syropem i zostawiamy na kilka godzin. Gdy syrop wsiaknie i baklawa ostygnie mozemy juz jesc.
Moja baklawa jest w kropki to wlasnie przez maslo ktore mialo w sobie mleko czy cos takiego. Klarowane maslo nie zepsuje wygladu baklawy.




sobota, 4 grudnia 2010

Kuchareczka

U Bengusi Mikolaj byl troszke wczesniej. Przyniosl jej to co chciala najbardziej czyli kuchnie.
A oto Bengusia w swoim zywiole :)








piątek, 3 grudnia 2010

Ona czy On czyli troszke o ciazy


Nie pisze za duzo o ciazy poniewaz nie mam mozliwosci "delektowania sie" nia. Zajmuje sie Bengusia i pracuje wiec nie mam za bardzo czasu na wsluchiwanie sie w siebie. Gdyby nie lekkie kopniaczki i duzy brzuszek zapomnialabym ze nosze pod sercem nowe zycie.
Niestety opieka nad ciezarna w Turcji a raczej nasz szpital pozostawia wiele do zyczenia dlatego po wizycie u ginekologa czuje sie wypapowana i nie mam ochoty o niczym pisac.
Ale dzis jest inaczej. Bylam u lekarza ktory prowadzil moja pierwsza ciaze. Zrobil mi USG wszystko dokladnie wytlumaczyl i stwierdzil ze z dzieckiem wszystko w jak najlepszym porzadku.
Wczesniej w Turcji mialam robiony test podwojny ktorego wyniki rowniez byly bardzo dobre.
W styczniu bede miala robione badanie doblera czyli zostanie zbadane dokladnie serduszko maluszka.
Niestety wciaz jeszcze nie znam plci dziecka wiem tylko ze w 50% to chlopiec a w 50% dziewczynka hihihihi
Pepowina byla miedzy nozkami wiec ciezko bylo okreslic plec ale doktor uwaza ze to dziewczynka :)
Pozyjemy zobaczymy.
Po powrocie do Turcji czeka mnie wybor szpitala. Ech, boje sie porodu w Turcji ale wirze ze wszystk bedzie w porzadku.

A teraz kilka zdjec zimowej Bengusi.
Te rumience na twarzy to po zabawie na sankach z dziadziusiem.




Bardzo dziekuje czytelniczce ktora polecila balsam do ust. Nie podpisala sie wiec nie moge podac imienia. Balsam jest wspanialy. Uzywamy codziennie.


wtorek, 30 listopada 2010

Prawdziwa polska zima

Nawet w najskrytszych marzeniach nie myslalam o tak cudownej zimie. Miszkamy w regionie Polski najbardziej zasypanym. Kierowcy narzekają a my bawimy sie jak nigdy.
Ten pobyt w Polsce zaliczamy do udanych :)














poniedziałek, 29 listopada 2010

Pradziadkowie

Nie mam jeszcze za bardzo czasu zeby dokladnie zglebic mozliwosci tego bloga wiec wyglada on jak wyglada ale najwazniejsze ze moge wstawiac zdjecia.

Bengusia jest z tych szczesliwcow ktorzy procz dziadkow posiadaja rowniez pradzadkow a nawet jednego pra pra dziadka.
Sa to wspaniali starsi ludzie ktorzy kochaja swoja wnusie i sa z niej bardzo dumni.







sobota, 27 listopada 2010

Zabawy czas

Jak pisalam juz wczesniej zalezalo mi aby ten pobyt w Polsce spedzic pod haslem zabawy, zeby Bengusia oprocz spotkan z rodzina spedzala czas bardzo aktywnie. Musze przyznac ze balam sie chlodu ale moja Kruszynka po prostu go uwielbia. Nie przeszkadza jej wiatr ani przeszywajace zimno ona chce spacerowac bo wszystko ja bardzo ciekawi. Kazdy przejezdzajacy samochod, kazdy piesek lub kotek, kazda przechodzaca osoba przyciaga jej uwage. Dzisiaj bylismy w Krainie Smyka. Bengusia zadowolona i przeszczesliwa. Co tu duzo mowic, zobaczcie sami :)