Bengusia ubrana stoi i czeka aż ją uczeszę.
Ja: Podaj mi grzebień
Benia: Uczesz mnie tą szczotką (podaje zabawkę - szczotkę dla lalek)
J: Dobrze ale będzie bolało
Benia milczy i ustawia się do czesania. Cierpliwie znosi czesanie. Szczotka nadaje sie tylko do czesania lalek a raczej ich głaskania :)
J: Co wolisz gumeczkę czy spinkę
B: Spinkę
Wybiera i podaje.
B: Ale wepnij ją tak (wpina sama żebym wiedziała jak mam wpinać)
Poprawiam niestety nie odpowiada jej
B: Nie tak!
Złości sie.
Próbuję jeszcze raz bez skutku. Benia znowu sie złości zabiera spinkę i odchodzi.
J: To wepnij sobie sama.
B: (ze złością) Baba gel okula gidelim (chodź tato idziemy do szkoły)
Przed samym wyjściem wraca:
B: Mamo popraw.
J: Dobrze ale podaj normalny grzebień
Benia podaje grzebień i grzecznie czeka aż ją uczeszę i wepnę spineczkę. Wpięłam dokładnie tak jak wcześniej. Tym razem jej sie podoba. Pokazuje się tacie jaka jest ładna. Przed wyjściem zmienia jeszcze ubranie. Zamiast tuniki chce falbaniastą spódnice (rodzaj tutu) bo będzie w przedszkolu tańczyć. Przebieramy sie szybko. Nim założy buty pyta czy już jesień bo chce jesienne. Tata odpowiada że juz dawno mamy jesień więc zakłada te które wybrała i zadowolona wychodzi do przedszkola.
Ufffff cięzko być mamą Małej Księżniczki :)
P.S. Zmieniłam tytuł teraz musze zmienić zdjęcie planuje wstawić nas :)
ciezko tez byc mama mojego synka pod tym wzgledem ;)
OdpowiedzUsuńEmilko ależ to zdjęcie w wesołym miasteczku jest śliczne :-) bajkowe ;najwyższy czas na zmianę nazwy :-)
OdpowiedzUsuń