Bengusia

Bengusia

Bobasek

Bobasek

wtorek, 20 listopada 2012

:(


Smutno mi gdy słyszę że kolejne małżeństwo polsko-tureckie się rozpadło. Wiem że rozwód to nie koniec świata bo lepiej byc szczęśliwym w pojedynkę niż męczyc się razem ale i tak mi smutno ...


5 komentarzy:

  1. Codziennie rozpadaja sie malzenstwa... polsko-polskie i naprawde nikt sie tym nie przejmuje.Mysle, ze malzenstwa "mieszane" maja jeszcze ciezej?! Podczytuje Twojego bloga i musze powiedziec, ze podziwiam Cie za ten zwiazek. Masz cudowne dzieci, rodzine, dom i pewnie jestes szczesliwa??!! ale jakim kosztem?? kompromisu, tesknoty za domem, za rodzina....tylko prosze nie mow, ze jest SUPER!!wszystko ma swoja cene..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SUPER dla kazdego moze znaczyc cos innego. Uwazam ze trafilam na wspanialego czlowieka i jesli chodzi o malzenstwo jest super choc nie idealnie bo idealow nie ma. Co do kraju w ktorym mieszkam i zyjacych tu ludzi mam wiele zastrzezen i czesto pisze o nich na blogu. A kompromisy i tesknpota moga byc w kazdym malzenstwie polsko polskim tez. Ja zanalzlam sposob na tesknote coroczne wyjazdy do PL codzienny kontakt z rodzina i paczki z Polski. Jakos musze sobie radzic skoro podjelam decyzje zamieszkania na obczyznie.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Smutne, ale widocznie byl powod:(
    Kurde, czasem z zewnatrz wszystko wyglada tak idealnie a w srodku koszmar:(
    Sciskam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozwod zawsze jest przykrym doswiadczeniem, czy to polsko-tureckiego malzenstwa, czy polsko-polskiego... Ale mysle, ze zwiazkom polsko-tureckim jest trudniej, bo malzonkowie zazwyczaj roznia sie pod kazdym wzgledem: jezykowym, kulturowym, religijnym... To wielka sztuka znalezc kompromis w takiej sytuacji, a czesto wiaze sie to z przeciwstawieniem sie rodzinie. Nie kazdy ma na to sile...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda wielka i mnie także smutno, gdy słyszę o takich przypadkach. Ale cóż... Zgodzę się tu z przedmówczynią. I dodam od siebie, że niestety jeszcze wiele osób dzisiaj tak podchodzi do sprawy: "Nie ważne co jest, nie ważne ile i co nas różni, kochamy się, o się ułoży"...

      A moim zdaniem tak nie jest. Nic SIĘ nie ułoży jak się będzie stało z założonymi rękami. Potrzebne są kompromisy, dialog, trochę empatii, tolerancja i wiele innych czynnikow... Trzeba dać coś od siebie, a nie czekać aż coś SIĘ zrobi, czy SIĘ stanie. Wszędzie, a szczególnie w związkach mieszanych... Niestety często wiele osób o tym zapomina... Aby jak najmniej... Samo nic się nie zrobi. A niestety mało kto o tym pamięta...

      Sama mam koleżankę, która poślubiła Tunezyjczyka. Wszystko pięknie było, ale jak przyszedł czas zawierania kompromisów, gdzie trzeba było coś konkretnie dać od siebie, coś poświęcić, to się okazało, że to jednak za trudne i doszło po trzech latach do rozwodu. Plusem w tej całej sytuacji jest to, że nie doczekali się jeszcze dzieci - przynajmniej one nie były narażone na stres związany z rozwodem rodziców... Bo to mały człowiek najbardziej cierpi w takich sytuacjach.

      Usuń