Bengusia

Bengusia

Bobasek

Bobasek

czwartek, 27 października 2011

Dylemat

Mam dylemat i to duży. Wczoraj Bengusia była w przedszkolu i została na cały dzień. Podobno jak wstała to troszke płakała. Ale bawiła się świetnie na przyjeciu i do spania nawet piżamę ubrała czego wcześniej nie robiła Dzis rano iść nie chciała ale że jeździmy do przedszkola całą rodzina nie miała wyjścia ubrała sie i poszła. Kiedy ją zostawiałam złapała mnie za szyję i rozpłakła ale Pani ją zaraz wzięła na ręce i zaniosła do dzieci. Wychodząc do przedszkola i podczas drogi pytałam czy mam ją wcześniej zabrać, mówiła że nie. Ma ją odebrać tata. Pytałam czy po spaniu, mówiła że tak. Dylemat mój jest taki czy zabierać ja wczesniej czy zostawic na cały dzień i odbierze ją tata. 
Może mówiła mi na złość?
Może nie chce ze mna wracac bo chodzimy pieszo ok 45 minut a tata zabiera ją samochodem?
A może ona lubi przedszkole a te jej fochy to tylko po to żeby nami manipulować?
Mam mętlik w głowie!
Serce mówi idź po nia a rozum, niech zostanie skoro chce.
Czy jest może wśród Was psycholog?  :)


PS. Codziennie dostajemy droga mailowa od dyrektorki przedszkola propozycje zabaw aby przyswoic to co sie dzieci w przedszkolu nauczyly. Bede je Wam pisala moze skorzystacie.
Dzisiejsza propozycja to: upiecz z dzieckiem rogaliki niech je zwija a ty dzielac ciasto na czesci wyjasnij pojecia: polowa i cwiartka.

16 komentarzy:

  1. Melduje się domorosły psycholog! Ona sie świetnie bawi w przedszkolu. Przecież nie będziesz jej codziennie zabierać wcześniej. A płacze bo tęskni. Moim zdaniem powinna zostać do końca z kilku powodów:
    1. wszystkie dzieci zostają do końca
    2. straci fajną zabawę
    3. musi się przyzwyczaić do bycia poza domem bez rodziców a to trochę potrwa. Zawsze była z tobą więc nie zna innego życia.
    4. Jak teraz zabierzesz ją wcześniej to później będzie wiedziała jak tobą manipulować i co zrobić żebyś jej ustąpiła. Ona jest dobra w te klocki. Mała bystrzacha.
    Poza tym... pamiętasz jak opowiadałam ile czasu Omar płakał? Przez niego zapłaciłam swój pierwszy mandat :)
    Kiedyś ci Benia podziękuje że dałaś jej możliwość chodzenia do przedszkola.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wlasnie sie dowiedzialam ze jutro przedszkole nieczynne wiec Benia dzisiaj zostanie caly dzien a potem 3 dni w domu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze miec rodzinnego psychologa w postaci siostry :) Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  4. W zupełności zgadzam się z p.Izą.Miałam podobne problemy z synem w przedszkolu,kiedy go zostawiałam miał łzy w oczkach a kiedy go odbieraliśmy okazywało się,ze świetnie się bawił!Podobnie jak Pani bardzo przejmowałam się ta sytuacją i trafiliśmy nawet do psychologa po poradę,i co się okazało-mieliśmy do czynienia z małym manipulantem:)P.psycholog kazała kupić synkowi zegarek na rączkę i wywiązywać się ze ściśle określonego czasu przyjścia po niego.Skutki tego zabiegu nie były rewelacyjne,ale ciut pomogły!Cóż,przetrwaliśmy te 2 "ciężkie" lata w przedszkolu,nieraz słyszałam rano,że boli go brzuszek i wolałby być chory,niż iść do przedszkola,ale konsekwentnie nie odpuszczaliśmy.Wiem,że dla małego człowieka nowe sytuacje nie są łatwe do zaakceptowania,ale trzeba dużo o tym rozmawiać i w żadnym wypadku nie litować lub użalać nad
    dzieckiem.Dziś,kiedy syn poszedł do szkoły wiem,że postępowaliśmy słusznie,teraz nie ma żadnych problemów,wręcz nie może się doczekać kiedy znów pójdzie do szkoły.Pani Emilio życzę wytrwałości,chociaż wiem,że mamine serduszko pęka kiedy w oczach córci pojawiają się łezki lub smutna minka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Psychologiem nie jestem, ale moge napisac Ci jak jest tutaj u nas w De. Moja corka (w grudniu bedzie miala 4 latka) od sierpnia chodzi do przedszkola na 3 godziny, od 9 do 12, czasami troche dluzej, i ja widze ze to jak na poczatek w zupelnosci wystarczy, potem jak bedzie starsza to bedzie jeszcze chodzila popoludniu, ale narazie te 3 godziny w zupelnosci wystarczy, mala po nich i tak jest padnieta. A przez ten czas i zdazy pobawic sie z dzieciakami, wiec kontakt z rowiesnikami ma... Ja uwazam ze czasami rodzice za wczesnie twierdza ze dziecko nimi manipuluje bo wolaloby zostac w domu... tylko u nas uwazaja ze jak to dziecko ma chciec inaczej jak do tej pory bylo z mama czy tata w domu a teraz ma na caly dzien obejsc sie bez mamy, nawet jak mu sie tam podoba...
    U nas w niemczech inaczej tez wyglada poczatek przedszkola, a mianowicie pierwsze dni chodzi sie razem z dzieckiem, na godzinke, potem dluzej, potem sie wychodzi na troche na korytarz, potem do domu itd... u nas caly ten proces trwal moze z 3 tygodnie, ale za to po tych 3 tygodniach moja niesmiala coreczka z checia idzie do przedszkola, rownie chetnie z niego wraca i nastepnego dnia rownie chetnie idzie sie tam bawic...
    Psychologiem nie jestem, ale staram sie nie widziec w dzieciach terrorystow i manipulantow... na poczatku to matka jest to glowna osoba, ktorej dziecko bezgranicznie ufa i z ktora jest silnie zwiazane, z ktora spedza praktycznie caly swoj czas... dlatego nie dziwi mnie ze dzieci ktore ida do przedszkola na caly dzien czesto placza lub nie chca tam chodzic, nawet jak im sie podoba, no bo na pewno tam jest fajnie, sa dzieci, zabawki itp... ale wydaje mi sie rowniez te taki proces rozlaki z mama troche trwa... i ze to nie musi byc od razu po 8 godzin dziennie... szczerze mowiac to nie wiedzialam ze dziecko moje moze sie stesknic tak za mna po tylko 3 godzinach! no dobra to sie wypisalam ...
    aha! jeszcze chcialam napisac cos odnosnie anonimowego komentarza powyzej: dziecko w wieku szkolnym to zupelnie cos innego niz taki 3letni przedszkolak. Dlatego tez nie ma problemu by dzieci zostawaly same w szkole, i dl,atego tez nie chodzimy do szkoly majac 3 lata. A znam baaaardzo duzo dzieci ktore chodzily w PL tylko do zerowki i mimo tego nie mialy zadnych problemow z chodzeniem z checia do szkoly... KOLA

    OdpowiedzUsuń
  6. Mateusz ma już 5 lat, a do dziś każdego ranka błaga, żebym pozwoliła mu zostać w domu. A kiedy już odbieram go z przedszkola, to nieważne, o której godzinie bym tam nie poszła, to i tak rozpacza, że... odebrałam go za szybko, a on chciał się jeszcze pobawić. I bądź tu mądra ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Benia byłaby wyjątkiem,gdyby nie popłakała w przedszkolu.Kazde dziecko,wczesniej czy później to przechodzi....ja popieram Izę.Kochana moja mama mi opowiadała,ze moja siostra cały rok płakała podczas pozostawiania jej w przedszkolu.Na koniec roku pani żegna dzieci a ta w płacz.Mama ją pyta:a Ty czemu płaczesz?a Ona-bo jutro nie pójdę do przedszkolaaaa.....to chyba najlepszy dowód na to,ze dzieci lubią nami manipulowac:)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Do KOLI-bardzo proszę czytać ze zrozumieniem,pisałam o problemach mojego dziecka kiedy chodziło do przedszkola,tj. kiedy miało 3-5 lat.Pozdrawiam,Anna.

    OdpowiedzUsuń
  9. a ja sie zgadzam z Kola.Dzieci nie manipuluja, bo na tym etapie rozwoju poprostu nie sa w stanie tego robic. To co nazywamy manipulanctwem, to poprostu naturalna chec bycia z mama, wyrazana w najprostszy sposob czyli przez placz.Traktujmy dzieci z szacunkiem dla ich potrzeb i nie tworzmy na Boga teorii o manipulanctwie i przebieglosci, bo tak naprawde te teorie sluza tylko uspokojeniu wlasnego sumienia.To takie dorabianie teorii do okolicznosci.Sluchajmy swojej intuicji,wiadomo, ze nie ma prostych rozwiazan . Nie chodzi o litowanie sie nad dzieckiem, ale tez nie traktujmy go jak malego cwaniaka tylko dlatego, ze takie tlumaczenie jest dla nas wygodne.Dzieci sa szczere w wyrazaniu tego czego pragna,odwrotnie niz my dorosli, wiec nie mierzmy ich zachowan nasza miara.Mysle, ze nic na sile, duzo rozmowy, tlumaczenia,to proces wiec troche potrwa.Dla takich maluchow to przeciez ogromna zmiana wiec nie bagatelizujmy i nie pospieszajmy.Cierpliwosci. pozdrawiam.Zuza.

    OdpowiedzUsuń
  10. moj syn poszedl do przedszkola, jeszcze w PL jak mial 2 lata. Nigdy tez nie mialam oporow by go zostawiaac np z babciami etc. Dzieki temu nigdy ale to nigdy nie mialam takich klopotow bo nauczony byl od malego, ze nie zawsze mama i tata sa tu. Ale logicznie myslac w 100 procentach zgadzam sie z Iza! :) Tutaj mala tez pojdzie wczesnie do przedszkola, bo zwyczajnie ja musze isc do pracy...

    OdpowiedzUsuń
  11. Do Zuzy i Koli. Jak nazwać sytuację kiedy dziecko chce cukierka, mamusia mówi że za pół godziny będzie obiad i dostanie po obiedzie. Dziecko z płaczem, lamentem, histerią biegnie do babci i mówi że mama cukierka nie dała. Babcia bierze dziecko za rękę i idą do szafki z cukierkami. Kiedy dziecko nie dostanie czegoś biegnie do babci z płaczem bo wie, że babci serce zmięknie i zawsze da to na co mama nie pozwoli. Jak to można nazwać??
    Dodam, że jak zamiast babci pojawiła się (ostra) ciocia, mamusia nie pozwoliła wziąć cukierka, dziecko przybiegło do cioci z płaczem. Kiedy ciocia powiedziała że też nie da cukierka, dziecko przestało momentalnie płakać i poszło się bawić.
    Czy to nie jest manipulacja? Dziecko ma 3 latka o całkiem spory rozumek :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Anna - z komentarza wywnioskowalam ze napisalas ze dzieki temu ze prztrwaliscie te 2 lata konsekwentnie posylajac dziecko do przedszkola, to teraz nie ma problemu by chodzil chetnie do szkoly, a moim zdaniem to jedno z drugim nie ma nic wspolnego, dziecko po prostu sie zmienia, dojrzewa psychicznie i dla takiego 7 latka wiele rzeczy jest zrozumialych i naturalnych (jak np pojscie do szkoly) co niekoniecznie jest oczywiste dla 3 latka.

    Iza - chcialam zauwazyc ze rozlaka z mama to nie to samo co prosba o cukierek. A to co opisalas to nie manipulacja tylko po prostu testowanie granic, kto na co pozwoli itd... KOLA

    OdpowiedzUsuń
  13. Testowanie granic odbywa się wówczas,gdy dziecko najpierw prosi o cukierka a potem zaczyna płakać żeby go dostać,natomiast kiedy zwraca się z prośbą o to do innej osoby to, to już jest "kombinatorstwo" :)Proszę mi wierzyć,że już kilkuletnie dziecko potrafi wymuszać pewne zachowania rodziców.

    OdpowiedzUsuń
  14. Emilko,myślę,że twoja siostra czegoś ci zazdrości!

    OdpowiedzUsuń
  15. Zgadzam się. Zazdroszczę jej takiej wspaniałej siostry :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Hmmm gdybym miała siostrę taką jak ma Mila, to prawdopodobnie byśmy się pozabijały.
    Hmmm chyba nie zazdroszczę jej takiej siostry :)

    OdpowiedzUsuń